Warto chodzić w wolnych chwilach w wolne, nieznane przestrzenie i poznawać zakamarki leśnych ścieżek. W taką wyprawę dobrze zabrać jest ze sobą aparat. Można dzięki temu uwiecznić nowe rezydencje bobrów czy innych zacnych mieszkańców naszej planety, a jak się uda to i dawno nie widziane na mieście same bobry. Tym razem miejscem wycieczki były okolice rzeki Łosienicy (tak, tak drodzy mieszkańcy Suchedniowa, u nas płynie taka rzeka) i liczne chaotycznie poprzewracane drzewa.
Można nawet spotkać się ze "Starą Panią", czyli w słowniku suchedniowiskiego lasu to polana z dwoma żeremiami w której można zobaczyć żurawie, dziki i sarny. Nikt nie ma takich "Starych Pań", jakie my mamy.
Ta niepozorna tama ma długości około 50 m.
A na końcu rzeka w pełnej okazałości i... tamy. Tym razem nie zrobione przez bobry, ale ludzi. Ta sąsiedzka serdeczność. Nawet "Stara Pani" jest dla bobrów bardziej przychylna :)
Tekst: Patrycja Kateusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz